Czujcie się jak w Norze!


#1 2010-07-06 12:39:09

 Aratanooniel

Molly

4203055
Zarejestrowany: 2009-06-03
Posty: 42
Punktów :   
WWW

[M] Kiedyś

To jeden z tekstów, które najdłużej czekały na publikację po pojedynku. Turniej na Exlibrisie odbył się na początku kwietnia. Chciałabym serdecznie podziękować Wilczycy i Mrs. Devill, za obiektywne opinie. Wyrazy wdzięczności należą się również Zoe, która poświęciła mi naprawdę dużo czasu poprawiając błędy i inne niedociągnięcia oraz odpowiadając na moje dziwne pytania. I jak zwykle – pewnie nie było by tutaj „Kiedyś”, gdyby nie pewna osoba, która potrafi wyciągnąć mojego Chcieja z szafy i Wena spod łóżka. Tak, to o Tobie Matyldziu.
I jeszcze coś – nie tylko Złoty Chłopiec nosi blizny.

Kiedyś

Kiedyś byłaś małą dziewczynką.



Słońce zawsze świeciło jasno, a białe, pierzaste chmury ścigały się po sobie tylko znanych torach. Nie miałaś trudności w odnalezieniu w ich kształtach fantastycznych stworzeń. Najbardziej cieszyłaś się, gdy wygrywał żółw a nie zając. Biały puch był zawsze tak wspaniale podatny na siłę wyobraźni! Leżałaś w trawie, zupełnie nie przejmując się zielonymi plamami na sukience. Wystawiałaś twarz do słońca, przymykając oczy i oglądając świat zza firanki rzęs. Był tak inny, roziskrzony, przymglony i po prostu piękny. Miałaś swoją ulubioną łąkę i ulubione drzewa, a zasłuchana w śpiew ptaków, traciłaś poczucie czasu.

Kiedyś dostałaś od ojca wspaniały żółto-fioletowy latawiec. Przez całe lato biegałaś boso po trawie, w małych rączkach trzymając sznurek. A do wyścigu chmur dołączał papierowy kwiat na sznurku. Miałaś chmurę w dłoni, trzymałaś linkę, która była twoim łącznikiem z niebem.

Nawet gdy padał deszcz, dla ciebie słońce zawsze świeciło jasno, a wieczorami oswojone cienie błądziły po pokoju, skradając się i poszukując nieznanego. Potrafiłaś zawsze znaleźć coś niezwykłego, nawet w cichym domu. Zastygałaś w bezruchu, wpatrując się w unoszący się w powietrzu kurz – migotliwe, jasne i tak bardzo ulotne drobiny. Dostrzegałaś w nich więcej kolorów niż przeciętny człowiek w tęczy.

Po deszczu zawsze pojawiała się tęcza. Gdy tylko deszcz ustawał, wychodziłaś z domu by znaleźć jej początek. Nie chciałaś pieniędzy, bogactw, które podobno można było zdobyć na jej drugim końcu. Nie, kusiło cię coś innego. Może wtedy spełniłyby się wszystkie twoje marzenia? Nie było ich wiele, chciałaś tylko przyjaciela.

Taka wędrówka musiałaby być bardzo długa, w końcu nie można tak łatwo znaleźć przyjaciela. Twoje małe nóżki biegły szybko, a woda z  kałuż rozbryzgiwała się  pod stopami. Byłaś tylko małą dziewczynką, dlatego prędzej czy później wracałaś do domu, a myśl zaczynająca się od słów Jak będę duża! szybko się rozmywała. W drodze powrotnej widziałaś kwiaty cieszące się z każdej kropli deszcz oraz  ich radość, czułaś ten  specyficzny zapach, wyczuwalny tylko w momentach, gdy byłaś szczęśliwa. Dotykałaś dłońmi mokrej kory drzew i zaglądałaś w kałuże, w których odbijało się niebo i ty. Wracałaś zawsze powoli, prawie tańcząc, mówiąc sobie: To nic

Twoja matka miała w swoim gabinecie zegar, którego nie lubiłaś. Mama też za nim nie przepadała, ale czasem stawała się jego niewolnicą. To były momenty, gdy chciała być za wszelką cenę dobrą matką, a nie tą wariatką, o której mówi się z przymrużeniem oka. Wtedy musiałaś siadać przy stole o określonej godzinie i wracać z ulubionej polany przed ogłoszeniem zwycięzcy niebieskiego wyścigu. Na szczęście mama pozwalała panować nad sobą zegarowi bardzo rzadko. Sama też nie potrafiła odnaleźć się w czasie, dla niej godziny i minuty nie miały większego znaczenia.

Nie miałaś zabawek. Drewniane pieski i kotki lub lalki z kordonka albo porcelany nigdy nie pojawiły się w twoim pokoju. Czasem widywałaś w sklepowych witrynach na Pokątnej wspaniałe lalki, ubrane w skrzące się szaty, z różdżkami w dłoniach. Nie podobały ci się ich sztuczne, zbyt regularne loki w kolorze czystego złota. Ale najbardziej przerażające wydawały ci się szklane oczy wpatrzone w jeden punkt; niewidzące, a mimo to uśmiechające się do Niewiadomokogo. Obserwowałaś dziewczynki obdarowywane lalkami i nie mogłaś pojąc, dlaczego tak się z nich cieszą. A potem widziałaś, jak na ich dziecięcych  różowych wargach pojawia się taki sam przykry uśmiech, jak ten na drobnych, czerwonych usteczkach z porcelany. I wyobrażałaś sobie, jak te dziewczynki wracają do domu, idą do swoich pokoi z lalką po pachą i zamykają cichutko drzwi. Bo na dole śpi tata, zmęczony po pracy, a mama jest zajęta. Jak najszybciej odwracałaś wzrok od wystawy i mocno zaciskałaś palce na dłoni mamy. Wracałyście do domu, by usiąść na werandzie i pleść wianki z kwiatów, albo otulić się kocem i popijać ciepłe kakao.

Wieczory spędzałaś z matką pachnącą magią i wybuchami. Przez długi czas nie potrafiłaś nazwać tego szczególnego zapachu, który jednoznacznie kojarzył ci się tylko z nią. I z wybuchem. Matka nigdy ci nie czytała bajek – nie musiała, słowa płynęły prosto z jej wyobraźni. Każda opowieść była snuta w świetle świecy w twoim pokoju, tylko dla ciebie. Twoje prywatne smoki, wróżki i gadające zwierzęta, których potem szukałaś całymi dniami.

Tata rzadko bywał w domu. Co jakiś czas wracał z kolejnych wypraw z torbą pełną prezentów i uśmiechem na ustach. To wtedy właśnie uczyłaś się znaczenia słowa miłość. Nie widziałaś nigdy złości na twarzy matki, nie słyszałaś ich kłótni. Wiedziałaś, że wystarczyłoby jedno proste wyciszające zaklęcie i nic byś nie usłyszała, ale twoje życie było jak bajka spływająca z ust matki. A przecież król zawsze kocha królową. A księżniczka szuka takiego rycerza, który ukocha ją tak samo.



Teraz, teraz nie istnieje.



Śnisz, wtulasz się w poduszkę, robisz wszystko by nie słyszeć. Nawet, jeśli dźwięk nie istnieje. Nawet, gdy gdzieś, kiedyś już dawno ucichły krzyki, zbladły barwne płomienie. Pamiętasz, chociaż nie chcesz. Już nie potrafisz śnić tak jak kiedyś. Teraz noce pełne są złych odgłosów, odległych przekleństw i krzyków konających. Kiedyś, kiedyś...

Gdzieś się zgubiłaś, dziecko...



Kiedyś znów będziesz małą dziewczynką.



Słońce będzie świecić jasno, a żółw utkany z pierzastej chmury przegoni zająca. Przyprowadzisz ukochanego na swoją ulubioną łąkę, pokażesz drzewa, które tak bardzo się zmieniły. Potem położycie się wygodnie na trawie, wpatrując się w niebo zmrużonymi oczami i splatając delikatnie palce.

Będziesz śmiała się głośno, biegnąc w deszczu do domu, a wasze buty będą rozchlapywać więcej wody, niż to zapamiętałaś z dzieciństwa. Gdy już się wysuszycie, zdasz sobie sprawę, że pojawiła się tęcza. Złapiesz jego dłoń i zaciągniesz go do okna. On oprze brodę na twoim ramieniu, ale nie będzie patrzył w niebo. Zamiast tego wtuli twarz w twoje włosy, a ty jakimś cudem nie będziesz miała ochoty wybiec, by szukać drugiego końca tęczy.

Kiedyś poczęstujesz go winem, a on przyniesie ci kwiaty. Żółte róże, które ci się nie spodobają. Przypomnisz sobie usłyszane kiedyś od matki Nie wszyscy rozumieją kwiaty, Luniu. Popatrzysz na niego i odnajdziesz w jego twarzy to, czego nie dopowie bukiet. Wyszepczesz zaklęcie i kwiaty staną się różowe, a czas przestanie mieć znaczenie. Usiądziecie przy kominku, zapatrzeni w ogień. Może opowiesz bajki, które tym razem będą dla was, nie tylko dla ciebie.Wtedy nie będziesz myślała o przyszłości, bo teraz po raz pierwszy od dłuższego czasu ci się spodoba.

Wskażesz mu kształty w chmurach i cieniach. Zachwycisz maleńkimi drobinami kurzu w powietrzu. Nauczysz wypowiadać swoje imię w ten jedyny sposób. Sprawisz, że cię ukocha.

Kiedyś w twoim domu nie będzie lalek o pustym szklanym spojrzeniu, nie będzie książek z baśniami ani zaklęć wyciszających.



Mowa kwiatów na tej stronie.


Niech się nie gniewa szczęście, że biorę je jak swoje.
W. Szymborska

Zagubiony- akt. -  24.07.09r.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.gm81a.pun.pl www.zgraja.pun.pl www.wolnystargard.pun.pl www.vos.pun.pl www.everastots.pun.pl