Czujcie się jak w Norze!


#1 2009-08-06 19:30:46

 Aratanooniel

Molly

4203055
Zarejestrowany: 2009-06-03
Posty: 42
Punktów :   
WWW

[T] Oczekiwanie

Zapraszam na miniaturkę przetłumaczoną przeze mnie jakiś czas temu. Entery są winą/zamierzeniem autorki, starałam się coś z tym zrobić, wyszło jak wyszło.

Autorka: charma10
Tytuł oryginalny: Waiting
Oryginał: tutaj
Tłumaczenie: Aratanooniel
Beta: morgan
Rating: G


Jest cicho.


Za cicho.


Łapię się na gapieniu w ścianę i przygryzaniu wargi w sposób, który doprowadza Rona do szaleństwa. Ale nie ma go tu, by to zobaczyć, nie ma, by odgarnąć mi włosy za ucho. Zostawili mnie tutaj.


Samą.


Znowu.



Nie byłam tak sama od czasu tej nocy w Święto Duchów na pierwszym roku. Ron i Harry znaleźli mnie wtedy w rogu łazienki dziewcząt i uratowali przed trollem. To znaczy -kłóciliśmy się i nie rozmawialiśmy ze sobą przez jakiś czas, ale gdzieś podświadomie wiedzieliśmy, że wszystko jakoś się ułoży. Że znowu będziemy przyjaciółmi. Nawet, jeśli nie chcieliśmy się do tego przyznać.


Razem.


Teraz nie ma nas. Nie ma „razem”. Tylko samotność, gdy siedzę na obitym niebieskim pluszem fotelu przy kominku. „Historia Hogwartu” leży na moim kolanie. Nie czytam jej, po prostu dodaje mi otuchy. Moja życiowa podpora.


Odkrywam, iż patrzę w róg. Tam zostawili nieskończoną partię szachów, odrzuconą, kiedy wyruszyli podążać nowym tropem. Porzucili grę... jak mnie.


Daleko za sobą.


Wiem, że nie powinnam być wściekła, że oni chcą mnie ochronić. Doskonale rozumiem, iż nie jestem w formie, aby walczyć. Ale to także moja walka! Jest moja od czasu tej nocy w łazience dziewcząt. Czuję się, jakbym tam wróciła.


Bezradna.


Spoglądam na drzwi, chcę, żeby przez nie ktoś przeszedł, z tym znajomym uśmieszkiem, niosąc dobre wieści. Bezowocnie. Drzwi pozostają zamknięte.


Godziny mijają. Próbuję spać, lecz wydaje się to niemożliwe. Ciężar zmartwienia na moim umyśle, w moim sercu jest za duży. Jedyne czego pragnę, to by moi chłopcy, moich dwóch mężczyzn wróciło i było tu bezpiecznych wraz ze mną.


Odkrywam, że modlę się do Boga, tego, w którego nie jestem pewna, czy wierzę. Dla kogoś takiego jak ja Bóg nie jest racjonalny. Ale modlę się. Modlę się, dopóki mój głos nie staje się ochrypły. Żebrzę, by oddał mi ich z powrotem. To już siedem dni.


Cały tydzień.


Nigdy nie wyjechali na tak długo bez słowa. Nigdy. Nie jestem pewna, co to oznacza. Mam pomysł, ale nie chcę dopuścić go do siebie. Mogłoby to sprawić, iż stanie się prawdziwy.


Nie wracają.


Przeklinam się za myślenie, nawet akceptację możliwości, że już ich nie zobaczę. Że nigdy nie ujrzę tych błyszczących, zielonych oczu Harry’ego i jego gwałtownej determinacji.


Że nigdy nie poczuję dotyku Rona. Nie zobaczę miłości promieniującej z niebieskich soczewek, kiedy patrzy na mnie.


To granica mojej wytrzymałości. Kiedy łzy napływają mi do oczu,  ciało zaczyna się trząść, a w piersi czuję ucisk - gotowy uciec i zamienić się w szloch. 


Zamykam znów oczy, a rozpacz ucieka cichutko, ustępując miejsca rzeczywistości, której nie wyczekuję, w której moje dalsze życie będzie wypełnione samotnością. Życie bez moich najlepszych przyjaciół. Życie bez Rona.


Jestem tak bardzo przytłoczona  żalem, iż niemal nie słyszę, jak otwierają się drzwi. Prawie nie dostrzegam znajomej i upragnionej czarnej czupryny nie widzianej już siedem dni.


Harry.
Może prawie przeoczyłam te rzeczy, jednak z całą pewnością zauważyłam, że zamknął za sobą drzwi i wszedł do pokoju sam.


Nie mogę oddychać. Moje gardło zamyka się, w tym momencie, czekam, by wypowiedział te słowa. Te, których obawiałam się od zawsze. Przytula mnie, aż do utraty tchu i szepta delikatne przeprosiny do ucha. Nie chcę o nic pytać.


Nie mogę.


Podnosi i kiwa głową w potwierdzeniu dla kogoś za moim ramieniem. Mój umysł przeskakuje z jednej szalonej myśli na drugą. Oszukuje mnie. Nie ma go tutaj. Wiem, że nie może go tu być. Pomimo tego, odwracam się.


- Ron. 
Mój głos jest tak ochrypły, iż nie rozpoznaję go. Odsuwam się od Harry’ego, pędzę przez pokój w kierunku rudowłosego i obejmuję go rękami.
- Cześć – szepcze w moje włosy. – Po prostu chciałem sprawdzić tyły i mieć pewność, że wszystko tu w porządku. Tęskniłem.


Płaczę niekontrolowanie. Słyszą ogromny dławiący szloch, którego nie mogę powstrzymać. Ron nie mówi nic, trzyma mnie tylko dopóki się nie uspokoję. Dopiero wtedy odsuwa się ode mnie i jego wzrok wędruje od mojej twarzy w dół mojego ciała. Klęka przede mną, opiera głowę na moim brzuchu i całuje go przez piżamę.


- Za tobą też tęskniłem, malutka. Tęskniłem za wami obiema.


Niech się nie gniewa szczęście, że biorę je jak swoje.
W. Szymborska

Zagubiony- akt. -  24.07.09r.

Offline

 

#2 2010-07-07 13:37:09

Basi

Ginny

Zarejestrowany: 2010-07-07
Posty: 2
Punktów :   

Re: [T] Oczekiwanie

Aż mnie zatkało!

Nie byłam pewna, kiedy akcja tego fica sie dzieje, ale teraz już chyba wiem. Doskonałe tłumaczenie, czyta sie bardzo przyjemnie, tylko znów czas teraźniejszy!

I nie wiem co mam dalej pisać... na tym forum są same perełki (z tego, co narazie przeczytałam), nie ma tu nic nudnego, aż chce się czytać!

Gratuluję udanego tłumaczenia i życzę weny!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.farmumb.pun.pl www.magiawyobrazni.pun.pl www.motorynka.pun.pl www.cs-specc.pun.pl www.haxballonline.pun.pl