Czujcie się jak w Norze!


#1 2009-07-28 18:09:10

Louise

Ginny

Skąd: Praszka
Zarejestrowany: 2009-07-16
Posty: 9
Punktów :   
WWW

[M] Marzenia po horyzont

A/N/b] Jak zwykle dziękuję mojej becie [b]KikoX, a także sareczce i Kaaaś, które zgodziły się wypowiedzieć na temat tekstu przed wklejeniem.

Pomysł na tę miniaturkę powstał w momencie, kiedy jechałam samochodem o wschodzie słońca. Nawet nie wiecie, jak różowe chmury i pierwsze promienie potrafią pobudzić wyobraźnię. Dedykowane wszystkim marzycielom, którzy kiedyś myśleli o spektakularnym rozpoczęciu nowego życia w innym miejscu. Bo w życiu trzeba być też trochę wariatem, prawda?

Bez ograniczeń wiekowych.

Marzenia po horyzont



    Luna biegła chodnikiem, trzymając w ręku torby z zakupami i starając się zdążyć na autobus. Mugole oglądali się za nią. Nic dziwnego, wyglądała dość ekscentrycznie w czerwonych rajstopach w żółte pasy, zielonym płaszczu i różowych okularach przeciwsłonecznych. Jej jasne włosy nosiły na sobie znaki nieudolnego farbowania.
     Zatrzymała się na przystanku, ciężko dysząc. Znowu nie zdążyła. Ale co mogła poradzić na to, że jakiś staruszek, który miał stragan na skrzyżowaniu Pokątnej i Nokturnu, pokazał jej róg chrapaka krętorogiego? Uważała, że to niesprawiedliwe, iż ktoś z ministerstwa skonfiskował róg chwilę później.
     - Proszę pani… - Usłyszała cichy głosik.
     Odwróciła się i ujrzała przed sobą małą mulatkę w łachmanach. Dziewczynka trzymała w rączce bladoróżowy, zwiędły kwiatek i machała nim Lunie przed nosem.
     - Kupi pani? - spytała z nadzieją.
     - Poczekaj chwilę. - Lovegood zaczęła grzebać w przepastnych kieszeniach płaszcza, szukając w nim mugolskich pieniędzy. - Trzymaj. - Podała dziecku monetę.
     Zatknęła sobie zwiędły kwiatek za ucho, ciesząc się w duchu z ozdoby. Od dawna poszukiwała czegoś, co doda jej urodzie melancholii. I proszę! A jednak opłacało się spóźnić na autobus, prawda?
     Usiadła na przystanku, wyciągając pismo z krzyżówkami. Jednak zamiast rozwiązywać zagadki, pozwoliła swoim myślom popłynąć własnym torem. Który to już raz spóźniła się na autobus w tym tygodniu? Nie widziała żadnej przyjemności w trzymaniu się rzeczy tak przyziemnych, jak godzina odjazdu autobusu. I te produkty, które musiała kupić… Och, pewnie znowu nie będzie miała nic do jedzenia, bo za długo siedziała w dziale z perfumami. Ale Luna lubiła zapachy i ich tajemniczy, słodko-gorzki świat. Czuła nieopisaną przyjemność, mogąc usiąść na podłodze w perfumerii i wdychać roznoszące się wokół aromaty.
     Uniosła głowę i jej wzrok spoczął na dworcu King's Cross, który stał dosłownie przed nią. Ach! Cudownie! Jako dziecko bardzo lubiła patrzeć na odjeżdżające pociągi. Zawsze wyobrażała sobie, że ludzie jadą nimi do lepszego życia. Kiedy umarła mama, tata wytłumaczył jej, że pojechała właśnie takim pociągiem. Ku lepszemu. I choć minęły lata, a Luna nie była już dzieckiem, ciągle w to wierzyła.
     Drzwi dworca rozsunęły się przed nią automatycznie, jakby zapraszając do środka. Nie wahała się nawet przez chwilę. Schowała gazetę do błękitnej torby z Myszką Miki i przeszła przez drzwi.
     Z tym dworcem wiązało się wiele dobrego. To tutaj, z peronu dziewięć i trzy czwarte, jechała co roku do Hogwartu, gdzie poznała przyjaciół. To na tej stacji zobaczyła przed laty swoją pierwszą miłość - przystojnego Puchona. To tutaj się zgubiła i, błądząc wśród tłumów, znalazła kotka, zwierzątko pewnej staruszki, która dała jej za odnalezienie pupila najsmaczniejszego lizaka, jakiego Luna jadła w swoim życiu. Nie mogła uwierzyć, że wróciła tu po latach, jako rozmarzona, trzydziestoletnia kobieta, która przeżyła wojnę i poznała swoje priorytety. Z pozoru to była ta sama Luna, ale wewnętrznie się zmieniła. I choć tak trudno w to uwierzyć, naprawdę wydoroślała.
     - Hej, ty tam, marzycielka! Nie stój na środku, bo drogę blokujesz. - Czarnowłosy chłopak uśmiechnął się złośliwie i przepchnął obok.
     Przynajmniej to jedno się nie zmieniło. Młodzież wciąż nie ma za grosz wyobraźni.
     - Luna! Co ty tu robisz?! - Angelina Johnson stanęła tuż przed nią razem z George'em.
     - Cześć, Angie, cześć, George. - Luna uśmiechnęła się do nich. - Wspominam. Jak widzę, wybieracie się na wakacje?
     - Tak. - Weasley wyszczerzył zęby. - Do Grecji. Musimy odpocząć od naszych małych potworów.
     - Ojej, zazdroszczę wam! Słyszałam, że widziano tam ostatnio chrapaki! - krzyknęła podekscytowana.
     - Dobrze, że przynajmniej Luna Lovegood jest taka sama, jak kiedyś. - Roześmiała się Angelina. - Przepraszam cię, ale musimy już iść na pociąg. Wpadnij kiedyś do nas na obiad. Zobaczysz, jak Fred i Roxanne urośli - dodała z dumą.
     George mrugnął jeszcze do niej i oboje odeszli, ciągnąc za sobą bagaże. Luna pomachała im jeszcze i poszła oglądać odjeżdżające pociągi. Jakieś dziecko płakało za swoją mamą, która odjechała jednym z nich, a towarzysząca mu kobieta, prawdopodobnie jego ciotka, pocieszała go nieudolnie. Luna wyjęła z kieszeni chusteczkę haftowaną w medytujących Merlinów i podała ją dziecku, uśmiechając się przy tym ciepło.
     - Mama bardziej ucieszyłaby się, gdybyś nie płakał - tłumaczyła cierpliwie. - Chciałaby, żebyś cały czas się uśmiechał, bawił i jadł pyszne lody z bitą śmietaną, bo wtedy szybciej płynie czas i ani byś popatrzył, a mamusia by już była z powrotem.
     Jego ciotka posłała jej pełny wdzięczności uśmiech, a potem wzięła chłopca na ręce i spytała wesoło:
     - No, to idziemy teraz do domu, królewiczu, co?
     - Nie! Ja chcę lody z bitą śmietaną. - Chłopiec wykrzywił usta w podkówkę.
     Luna roześmiała się. Chyba jednak nie powinna zajmować się dziećmi, bo ich biedne rodziny zbankrutują. Jednak to miło czasem pocieszyć jakieś dziecko i myśleć, że może kiedyś będzie się miało własne… A wtedy na pewno chodziłaby z nim na spacery, kupowała mu lizaki i opowiadała historię o odważnym chłopcu z blizną, który ćwiczył wraz z przyjaciółmi zaklęcia, by pokonać złego czarnoksiężnika. No, czy nie to robią wszystkie matki?
     Panna Lovegood stanęła i patrzyła na czerwony pociąg, który właśnie zatrzymał się przed nią. Ludzie zaczęli wysypywać się ze środka, rozmawiając, śmiejąc się i rzucając w ramiona tym, którzy stali już na peronie. Luna rzadko czuła się samotna. Żyła bowiem w głębokim przekonaniu, że ze wszystkimi można się zaprzyjaźnić. I tak właśnie było. Przyjaźniła się nawet z gumą Drooblesa, tak często przyczepioną do jej ławki. Teraz jednak zdała sobie sprawę, jak bardzo potrzebuje kogoś, kto mógłby z nią tutaj w tej chwili stać. Bo mimo że otaczało ją mnóstwo ludzi, to przecież człowiek najbardziej jest samotny wśród tłumu. Trudno opisać, jak bardzo odosobniona poczuła się w tamtej chwili.
     Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie dbając o bilet, weszła do pociągu, do którego znowu zaczęli się wsypywać ludzie. Nieważne, gdzie jedzie, byle przed siebie! - pomyślała, śmiejąc się w duchu. To zabawne, ale wtedy poczuła, że znowu jest tą dziecinną Luną, która ma zaledwie jedenaście lat.
     Chwilę później jechała już w stronę zachodzącego słońca.

Wsiąść do pociągu, byle jakiego.
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet.
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle…



KONIEC

Ostatnio edytowany przez Louise (2009-07-28 18:09:47)

Offline

 

#2 2009-07-31 20:09:42

 Aratanooniel

Molly

4203055
Zarejestrowany: 2009-06-03
Posty: 42
Punktów :   
WWW

Re: [M] Marzenia po horyzont

Luna. Luna powinna być Lunowata. Wbrew pozorom Lunowatą Lunę jest trudno napisać. Ale moim zdaniem Tobie się udało. Kupuję Twoją Lunę kupującą przywiędły kwiatek, spóźniającą się na autobus i pocieszajacą obce dzieci. Nie pasuje mi jednak końcówka. Nie potrafię Ci wyjaśnić dlaczego. To takie subiektywne uczucie.
Twoja Luna jest "z wierzchu" ciagle ta sama ubrana jak zwykle we wszystkie kolory tęczy, z torbą z Myszką Miki i kwiatem we włosach. Tak naprawdę jednak chyba nie jest szczęśliwa. Te ukryte jakoś myśli o dziecku, o braku rodziny.
Ogólnie to podobało mi się, oprócz tego całkowice niepasującego mi końca. Mimo to jestem na tak. Życzę wena, czasu i chęci
Niel


Niech się nie gniewa szczęście, że biorę je jak swoje.
W. Szymborska

Zagubiony- akt. -  24.07.09r.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zgraja.pun.pl www.wolnystargard.pun.pl www.everastots.pun.pl www.mse.pun.pl www.vos.pun.pl